Brzechwa J. BAJKI Z MORA?EM

KROKODYL

Opowiem wam bajk? o krokodylu:
Przed laty tylu a tylu
?y? pewien krokodyl w Nilu.
Raz w miejscu upatrzonym
Zabi? cz?owieka ogonem,
Ale z?ar? tylko po?ow?,
A wi?c ko?czyny i g?ow?,
Tu??w natomiast zakopa? roztropnie
I powiedzia?: "To jutro si? opchnie."

Bierzcie z niego przyk?ad, dzieci,
Nie zjadajcie wszystkiego jak leci,
Lecz przy k?sku najsmaczniejszym
Pomy?lcie o dniu jutrzejszym.

KUKU?KA I DROZD

A oto jest nowa bajka,
Cho? problem bynajmniej nienowy:
Kuku?ka podrzuca?a stale swoje jajka
Do gniazda pewnej drozdowej.
Ca?kiem wi?c naturalne, ?e drozd
Dziwi? si? p??niej ogromnie:
"Trudno to zrozumie? wprost,
?e stale mam piskl?ta niepodobne do mnie.
Ha, niewierna ma??onka zdradza mnie z amantem!"
Rzek? - i pu?ci? drozdow? kantem.

Tak to, dzieci, z wami bywa:
Wasza matka nieszcz??liwa,
Wz?r wierno?ci, w cnocie po?ci,
A s?yszy, ?e jeste?cie podobne do go?ci.

OWIECZKA I WILK

Owieczka zaprosi?a wilka na ?niadanie.
Wilk by? g?odny nies?ychanie,
Bo o pustym ?o??dku zwykle si? wa??sa.
Da? jest du?o. Patrzy na nie...
C?? to? Jarskie ka?de danie,
Ale ani k?sa
Mi?sa!
Wilk zawaha? si? troszeczk?
I - zjad? go?cinn? owieczk?.

Uczcie si?, kochane dzieci:
Gdy ciocia raczy was marchewk? z groszkiem,
A wam si? marzy kotlecik,
Zjedzcie ciotuni? jaroszk?.

OSIO? I KO?

Osio? zadr?cza? konia o?l? serenad?.
Ko? pocz?tkowo u?miecha? si? blado,
Ale osio? rycza? tak fa?szywie,
?e konia a? dar?o w grzywie.
R?a? wi?c zniecierpliwrony: "Czy nie ma sposobu
Na to, ?eby nas obu
Nie uwi?zywano do jednego ??obu?"
R?a?, prycha?, a? go w ko?cu taka z?o?? ponios?a,
?e zadni? nog? kopn?? niesfornego os?a.

Kto z t? bajk? si? upora?
Mo?e z niej wyci?gn?? mora?:
Ko? to jest szlachetne zwierz?,
Niech wi?c ka?de dziecko z konia przyk?ad bierze.

WILK I G?SKA

Wilk pewien, przystojny i m?ody,
Pozna? g?sk? niezwyk?ej urody.
Kr?ci? si? przy niej zawzi?cie
I wci?? przynosi? w prezencie
?wi?toja?skie robaczki
I gryla?owe raczki,
Marcepanowe grzybki,
Z?ote i srebrne rybki,
Czekoladowe ?abki
I ?mietankowe babki.
Raz, kiedy spotka? g?sk?,
Poda? jej bzu ga??zk?
I tak przem?wi? grzecznie:

"B?d? ci? kocha? wiecznie
I z tob? si? o?eni?,
Bo jeste? jak marzenie,
Jeste? jak bia?a chmurka
W swoich powiewnych pi?rkach,
A zgrabna niczym sarna,
A jaka gospodarna!
Wyznaj? to prosto z mostu,
?e gdy widzi si? twoje zalety,
Chcia?oby si? ciebie zje?? po prostu!"

No - i zjad? j?. Mia? dobry apetyt.

KOKOSZKA I ORZE?

Cho? to si? przyrodnikom wyda dziwne troszk?,
Pewien orze? po?lubi? kokoszk?.
Kokoszka m??em by?a zachwycona,
Tuli?a go, karmi?a jak najczulsza ?ona,
A kiedy nieraz g?ow? na jej piersi z?o?y?,
Mawia?a z dum?: "Orze? jeste?! Orze?!"

Lecz sielanka mieszcza?ska wkr?tce mu obrzyd?a,
Orli duch dnia pewnego wst?pi? w orle skrzyd?a
I kiedy sen kokoszk? przypadkowo zmorzy?,
Chy?kiem opu?ci? kurnik i frun?? w ob?oki.
Kokoszka, zobaczywszy jego lot wysoki,
Powiedzia?a z niesmakiem: "Nie! To nie by? orze?!"

OSIO? I WIELB??D

By? sobie raz osio?-garbus,
Co mia? garb wielki jak arbuz.
Kogo? wi?c o podobnym szukaj?c wygl?dzie
Upatrzy? sobie w Zoo ma??e?stwo wielb??dzie.
Wielb??dzica spojrza?a na niego przez kraty
I rzek?a do swego wielb??da:
Czy widzisz tego os?a, co si? nam przygl?da?
M?g?by mi si? podoba?, ale jest garbaty!"

KUKU?KA I JASK??KA

Kuku?ka nam?wi?a raz pewn? jask??k?,
?eby zawar?a z ni? autorsk? sp??k?.
Podrzuci?a jej tedy jajko swe do gniazdka,
M?wi?c: "Wysied? je. B?dzie powiastka."
Wyl?g?o si? wi?c piskl? i w puchu pod?ci??ki
Czubek w czubek podobne by?o do kuku?ki.
Jask??ce na ten widok z ?alu p?k?o serce,
A kuku?ka, lec?c w kniej?,
Powiedzia?a: "Patrzcie, tak si? zawsze dzieje,
Gdy ?wietny temat da? byle fuszerce!"

?YRAFA

Pewien uczony
Okropnie roztargniony
Szuka? dla siebie ?ony.

A szukaj?c pope?ni? gaf?,
Bo kiedy spotka? ?yraf?,
O?wiadczy? jej przez roztargnienie:
"Ch?tnie si? z pani? o?eni?."

M?wili mu ludzie: "A fe!
Jak mo?na bra? za ?on? ?yraf??"
A on odpowiedzia?: "Kochani,
Sp?jrzcie, jak? ma szyj?,
Takie szyje malowa? tylko Modigliani,
Nie widzia?em czego? podobnego jak ?yj?!"
Szepta? do niej: "By? mo?e si? spietrasz,
Bo w mieszkaniu mam zbyt ma?y metra?,
A poza tym nie zmie?cisz si? w windzie,
Wi?c na razie zamieszkamy gdzie indziej."

W tym celu
Udali si? do hotelu,
Ale portier formalista i tetryk
Za??da? od nich metryk.

Uczony rzek?: "Przyjacielu,
Wiesz chyba, ?e nie potrafi?
Wyrobi? metryki ?yrafie.
Masz tu st?w? i wpisz, ?e to zebra..."

Ale portier ?ap?wek nie bra?.
Zostali wi? bez dachhu nad g?ow?.

Je?li chcie? do tej sprawy podej?? naukowo,
Mo?na by, unikaj?c wszelkich mielizn i raf,
Powiedzie?, ?e na ?ony nie bierze si? ?yraf.
Bo cho? ?yrafa ma najd?u?sz? szyj? -
Nie sam? szyj? si? ?yje.

PIES, ?WINIA I OSIO?

We wsi na brzegu Odry
Mieszka? gospodarz niedobry
Cho? nie zna?, co to bieda,
Innym nigdy nic nie da?,
Nie tylko ?y?ki strawy,
Lecz nawet wi?zki trawy,
Nawet skrawka rogo?y.
Zwierz?ta g?odem morzy?,
A? gorszyli si? ludzie.

Psa trzyma? w brudnej budzie,
?winia z g?odu zg?upia?a,
Osio? przez rok bez ma?a
Dostawa? sieczk? zgni??,
Tak im si? podle ?y?o.

Raz po raz ludzie wok??
M?wili ze ?z? w oku,
Bo kt?? by szcz?dzi? ?ez:
- Co ten cz?owiek wyczynia?
Pies jest brudny jak ?winia,
?winia g?upia jak osio?,
Osio? g?odny jak pies! -
A? zwierz?ta si? w?ciek?y
I gdy ?wit jeszcze sinia?
Rzek?y: - Bodajby? sczez?! -
Po czym razem uciek?y -
Wi?c pies brudny jak ?winia,
?winia g?upia jak osio?,
Osio? g?odny jak pies.

Bieg?y dniem, bieg?y noc?,
Ale dok?d i po co,
Ma?o kto dzi? pami?ta.
Ucieka?y zwierz?ta,
Jakby ugryz? je giez,
Bieg?y a? do Zb?szynia -
Wi?c pies brudny jak ?winia,
?winia g?upia jak osio?,
Osio? g?odny jak pies.

A w Zb?szyniu starosta,
Gdy je w r?ce swe dosta?,
Psa str??owa? nauczy?,
?wini? pi?knie utuczy?,
Os?a zaprz?g? do bryczki
I przemierza? uliczki
W niedzielne popo?udnie,
Gdy w mie?cie jest najludniej.

Zwierz?tom odt?d ?ycie
Up?ywa w dobrobycie.
A jednak czy my?licie,
?e jest im dzi? weselej?

Gdyby?cie sprawdzi? chcieli,
Pojed?cie do Zb?szynia,
Bo to ju? bajki kres
O psie brudnym jak ?winia,
?wini g?upiej jak osio?,
O?le g?odnym jak pies!