Misztak A. ANDRZEJA SAPKOWSKIEGO KR?TKA HISTORJA ZAPO?YCZE?

Zwyk?o si? w praktyce uniwersyteckiej zajmowa? „na powa?nie” tylko powa?n? literatur?. Tak?, kt?ra co? wnosi, co? rozwija, kszta?tuje, buduje, wzmacnia, u?wiadamia, poddaje rewizji, oznajmia, ocenia, weryfikuje. Uwag? naukowc?w poch?ania prawie ca?kowicie literatura ambitna, literatura wysoka. Za to szerokim ?ukiem literaturoznawcy omijaj? ca?o?? zjawiska okre?lanego mianem literatury popularnej. Przechodz? do porz?dku dziennego nad milionowymi nak?adami (licz?c nak?ad ?wiatowy), nad licznymi wznowieniami, nowymi t?umaczeniami. Nie zauwa?aj? kolejek przed ksi?garniami, nie licz? si? z rankingami tworzonymi przez czytelnik?w. Literatura popularna istnieje dla nich tylko jako ciemna strona mocy, kt?ra – trzeba przyzna? – potrafi przeci?gn?? nielicznych z nich na swoj? stron?.

Moim zadaniem nie jest dog??bna analiza intertekstualna wszystkich literackich dokona? Andrzeja Sapkowskiego. Mam (zasadniczo) na celu zasygnalizowanie faktu, i? nie wszystko u autora Miecza przeznaczenia jest takie proste i oczywiste, jak mo?e si? wydawa? przy pobie?nej lekturze, oraz wskaza? na potrzeb? dok?adnego przeanalizowania tekstu – zar?wno opowiada?, jak i sagi, oraz – w przysz?o?ci – kolejnych powie?ci Sapkowskiego.

Mo?na by zada? pytanie, po co w og?le zajmowa? si? literatur? popularn?, czy nie szkoda czasu i wysi?ku na powie?ci o nik?ej warto?ci artystycznej. Odnosz? wra?enie, ?e literaturoznawcy niedostatecznie du?o uwagi po?wi?caj? zjawisku, kt?re zajmuje tyle miejsca w ?wiadomo?ci zwyk?ego czytelnika (ka?dy z nas kiedy? nim by?, i jestem g??boko przekonana, ?e nie mo?na by? dobrym badaczem literatury, je?li – przynajmniej od czasu do czasu – nie jest si? czytelnikiem), i ?e zjawiskiem tym warto zajmowa? si? i bada? je na r?wni z dzie?ami wysokoartystycznymi.

Trudno nie przyzna? racji tym wszystkim, kt?rzy odmawiaj? Andrzejowi Sapkowskiemu miana „Wielkiego Pisarza”, a jego ksi??kom miana dzie? wysokoartystycznych, by?oby to naukowym samob?jstwem. Niemniej zauwa?y? trzeba, ?e przynajmniej kilkoro spo?r?d znanych badaczy zaczytuje si? w Sapkowskim, twierdz?c, ?e to „kawa? dobrze napisanej literatury’. Na owo „dobre napisanie” sk?ada si? kilka element?w: m.in. dialogi, pe?ne humoru i autentyzmu, zajmuj?ca fabu?a oraz zabawa znanymi motywami z licznych ksi??ek. Wydaje si?, ?e to w?a?nie ona zagwarantowa?a sukces czytelniczy Sapkowskiemu. Zastanowi? si? nale?y, czy jest to – tak jak chce Krzysztof Uni?owski – tylko „intertekstualno?? dla ubogich” czy te? co? wi?cej?

Mianem intertekstualno?ci okre?la si? sfer? powi?za? i odniesie? mi?dzytekstowych, w kt?rej uczestniczy konkretne dzie?o. Zjawisko to wyst?puje w najrozmaitszych postaciach i ci?gle jeszcze jest obiektem sporu mi?dzy teoretykami literatury. Jednym z ognisk zapalnych jest zakres poj?cia: czy nale?y je traktowa? bardzo w?sko, ograniczaj?c relacje tylko do samych tekst?w, czy te? rozszerzy? jego znaczenie jak najbardziej i zwi?kszy? tym samym mo?liwe pole odniesie?. Cytuj?c za Henrykiem Markiewiczem: intertekstualno?? obejmowa?aby relacj? mi?dzy tekstami a pewnymi semiotycznymi konstruktami og?lnymi o charakterze zar?wno wewn?trzliterackim, jak i pozaliterackim. Markiewicz w??cza w interesuj?cy nas obszar tak?e relacje mi?dzysystemowe zar?wno w obr?bie literatury, jak i w obr?bie kultury znakowej, a wi?c np. relacje mi?dzy dramatem modernistycznym a naturalistycznym, czy powie?ci? wsp??czesn? a filmem.

Wydaje si?, ?e w przypadku Sapkowskiego i zwi?zk?w intertekstualnych w jego ksi??kach potrzebne jest w?a?nie tak obszerne rozumienie zagadnienia. Autor bowiem korzysta nie tylko z dorobku literatury, zar?wno polskiej, jak i obcej, ale z dorobku ca?ej kultury. W jego – czuj? pewien wewn?trzny op?r przed u?yciem tego s?owa – tw?rczo?ci odnale?? mo?na nawi?zania do postaci i wydarze? historycznych, znanych slogan?w, zwi?zk?w frazeologicznych, plakat?w, hase? wypisywanych na murach, ?wiata przyrody, leksyki j?zyk?w obcych czy nawet do nieistniej?cych ksi??ek.

Dla wszystkich tych, kt?rzy chcieliby ortodoksyjnie podchodzi? do zjawiska intertekstualno?ci, za usprawiedliwienie niech pos?u?y cytat z Lotmana, kt?ry twierdzi?, ?e „kultura w ca?o?ci mo?e by? rozumiana jako tekst”.

Wspomniany Krzysztof Uni?owski w swoim artykule ?orginalno??, czyli co? si? ko?czy, co? si? zaczyna, zgaduje, ?e po tym jak autor po opublikowaniu debiutanckiego opowiadania pt. Wied?min spotka? si? z zarzutami plagiatu (opowiadanie to bowiem przypomina?o ma?o znane szerszemu kr?gowi odbiorc?w podanie pt. Strzyga), postanowi? z „re-writingu starych ba?ni uczyni? metod?”. Tylko, ?e postanowi? wybiera? ?r?d?a jasne i proste do odnalezienia, aby odsun?? od siebie zarzut na?ladownictwa lub plagiatu. Wed?ug Uni?owskiego, Sapkowski celowo wykorzystuje teksty (i nie-teksty) og?lnie znane – chce w ten spos?b maksymalnie rozszerzy? kr?g swoich odbiorc?w. Wed?ug krytyka, taktyka ta, to nic wi?cej jak „?opatologiczna intertekstualno?? dla ubogich”. Ubogich duchem i oczytaniem, rzecz jasna.

Do podobnych wniosk?w dosz?a Magdalena Roszczynialska, podsumowuj?c konferencj? zatytu?owan?: Proza polska ko?ca XX wieku. Postmodernizm?, pisz?c:

Tw?rca literatury popularnej (Andrzej Sapkowski), d??y do pozyskania grona czytelnik?w, to jest klienteli czytelniczej, prezentuje wi?c pe?ne powabu artystowskie maniery, w tekstach za? ustanawia wsp?lnot? z niekoniecznie wyrobionym literacko odbiorc? cytuj?c, parafrazuj?c i na?laduj?c kanon literatury polskiej i obcej. Gra jego obliczona jest na zysk i – z pewno?ci? – na niew?tpliw? uciech? samego tw?rcy.

Doda? jeszcze mo?na, ?e na niew?tpliw? uciech? czytelnika.

Istotnie, je?li przyjrze? si?, nawet nie uwa?nie, strukturze opowiada? trudno si? z tymi opiniami nie zgodzi?. Ju? w pierwszym opowiadaniu tomu Miecz przeznaczenia natkn?? si? mo?na na bazyliszka – posta? z kr?gu legend warszawskich, kt?rego – jak pami?tamy – zabito przy pomocy lustra. U Sapkowskiego Wied?min wyrusza bez legendarnego or??a, co spotyka si? z nast?puj?c? reakcj? gawiedzi:

Z g?ry by?o wiadomo, ?e na zgub? idzie, jako i inni przed nim. Przecie on nawet bez zwierciad?a polaz?, z mieczem tylko. A bez zwierciad?a bazyliszka nie zabi?, ka?dy to wie.

Ka?dy to wie, Sapkowski na pewno tak?e wiedzia?, ale legendy s? po to, ?eby je zmienia?. W znakomitej wi?kszo?ci przypadk?w Sapkowski zapo?ycza tylko motyw lub zr?b historii, reszt? za? bezlito?nie zmienia: parodiuj?c, trawestuj?c i parafrazuj?c. Spos?b u?miercenia smoka opisany w Granicy mo?liwo?ci nie pozostawia z?udze?, co do swoich ?r?de?.

Burmistrz zmobilizowa? milicj? miejsk? i cechy, ale zanim si? sformowali, plebs wzi?? spraw? w swoje r?ce i za?atwi? j?. – Jak? – Ciekawym, ludowym sposobem. Lokalny mistrz szewski, niejaki Kozojed, wymy?li? spos?b na gadzin?. Zabili owc?, napchali j? g?sto ciemierem, wilczymi jagodami, blekotem, siark? i szewsk? smo?? (...). Potem ustawili spreparowan? owieczk? po?rodku stada, podpar?szy ko?kiem.

?adnego problemu nie powinno by? r?wnie? przy rozszyfrowaniu archetekstu ballady o kr?lewnie Vandzie, kt?ra utopi?a si? w rzece Duppie, bo nikt jej nie chcia?. Sapkowski si?ga nie tylko po legendy polskie. Bohaterka Odrobiny po?wiecenia, Syrenka, kt?ra zrzek?a si? ogona, na rzecz pary ludzkich n?g, aby m?c by? ze swoim ukochany ksi?ciem, to posta? zapo?yczona z ba?ni Andersena. R?wnie? historia miasta Aedd Gynvael – co w elfickim j?zyku wg autora ma oznacza? „okruch lodu” – wzi?ta jest z ba?ni Andersena.

W?r?d elf?w kr??y legenda o Kr?lowej Zimy, kt?ra w czasie zamieci przebiega kraje saniami zaprz??onymi w bia?e konie. Jad?c, kr?lowa rozsiewa dooko?a twarde, ostre, male?kie okruchy lodu i biada temu, kogo taki okruch trafi w oko lub w serce. Taki kto? jest zgubiony. Nic ju? nie b?dzie w stanie go ucieszy?, wszystko co nie b?dzie mia?o bieli ?niegu, b?dzie dla niego brzydkie, wstr?tne, odra?aj?ce. Nie zazna spokoju, porzuci wszystko, pod??y za Kr?low?, za swoim marzeniem i mi?o?ci?. Oczywi?cie nigdy jej nie odnajdzie i zginie z t?sknoty. Podobno tu, w tym mie?cie, w zamierzch?ych czasach zdarzy?o si? co? takiego.

Sapkowski nie oszcz?dza nawet Kr?lewny ?nie?ki, kt?ra pod jego pi?rem zmienia si? z biednej sierotki w ??dn? zemsty i krwi mutantk? Renfri, kt?ra jako dziecko zamordowa?a le?niczego, a nast?pnie zamieszka?a z siedmioma gnomami,

...kt?rych przekona?a, ?e bardziej op?aca si? ?upi? kupc?w na drogach ni? zapyla? sobie p?uca w kopalni.

Nieco lepiej wyrobiony literacko czytelnik, czyli taki, kt?ry nie zatrzyma? si? w rozwoju na poziomie legend i ba?ni, w wyprawie na smoka odnajdzie echa wypraw krzy?owych, a w proroctwie van Eycka(!) odniesienie do Apokalipsy ?w. Jana.

„M?wi ?wi?ta Ksi?ga – rozwrzeszcza? si? na dobre Eyck – ?e wynijdzie z otch?ani w??, smok obrzyd?y, siedem g??w i dziesi?? rog?w maj?cy”.

Niemal?e identyczny opis bestii znale?? mo?na w Biblii.

Przyk?ad?w tak prostych zwi?zk?w intertekstualnych mo?na by jeszcze przytoczy? mn?stwo. Potwierdzaj? one tylko tez? o znikomej warto?ci intertekstualnej opowiada? Sapkowskiego. Czas zatem najwy?szy przejrze? si? uwa?nie temu, co na pierwszy rzut oka wydaje si? by? tylko zwyk?ym s?owem.

Na stronach powie?ci napotka? mo?na najr??niejsze stworzenia ba?niowe i legendarne: s? elfy, krasnoludy, gnomy, smoki, wampiry, strzygi, bazyliszki, nizio?ki. Czasami jednak pojawia si? stworzenie nieznane: np. doppler, zwany te? mimikiem lub vexlingiem. Na podstawie samych tych nazw trudno tak od razu i ka?demu bez wyj?tku dociec czym charakteryzuje si? owo stworzenie, a mog? Pa?stwa zapewni?, ?e jest to mo?liwe. Wyraz „doppler” bowiem posiada dwa odniesienia, z jednej strony nawi?zuje do w?oskiego wyrazu doppio lub niemieckiego doppel czyli podw?jny, z drugiej za? do efektu Dopplera. Ilu spo?r?d Pa?stwa tu zebranych wie kim by? Christian Doppler, XIX-wieczny fizyk i astronom i na czym polega zjawisko przez niego opisane? Przypuszczam, ?e r?wnie? niewielu spo?r?d nas mo?e pochwali? si? znajomo?ci? j?zyk?w skandynawskich ale mniemam, ?e poj?cie mimikry jest ju? bli?sze, ze wzgl?du na bliskie s?siedztwo mimesis. Wszystkie te okre?lenia s?u?? do nazwania istoty, kt?rej:

...wystarczy bli?ej przyjrze? si? ofierze, by b?yskawicznie i bezb??dnie zaadaptowa? si? do potrzebnej struktury materii. Zwracam uwag?, ?e to nie jest iluzja, ale pe?na, dok?adna zmiana. W najmniejszych szczeg??ach (...) doppler mo?e si? zmieni? we wszystko, co zechce, byle tylko mniej wi?cej zgadza?a si? masa cia?a.

Dla tych, kt?rzy nie znaj? j?zyk?w skandynawskich ani podstawowych poj?? z fizyki i biologii, Sapkowski podaje jeszcze inne nazwy, brzmi?ce bardziej zrozumiale: mieniak i podw?jnik. Mno?y je niczym doppler przyjmowane przez siebie postacie.

R?wnie? nazwisko ofiary dopplera – nizio?ka Daintego Biberveldta – jest nazwiskiem m?wi?cym i to m?wi?cym podw?jnie: Biberveldt nasuwa skojarzenie z ?aci?skim bibere czyli pi?/ chla? i wskazuje na zami?owanie nizio?ka do napoj?w alkoholowych. Z drugiej strony skojarzy? je mo?na z nazwiskiem znanego barokowego kompozytora: Heinricha Ignaza Franza von Bibera. Jego sztandarowym dzie?em s? Sonaty Misteryjne – 15 utwor?w na skrzypce i basso continuo, muzycznie opisuj?cych kolejne tajemnice r??a?ca, w kt?rych skrzypce „udaj?” r??ne d?wi?ki: dzwon?w, odg?osy biczowania, szum skrzyde? anio?a etc. Doda? jeszcze mo?na, ?e postaci te wyst?puj? w opowiadaniu zatytu?owanym Wieczny ogie?, kt?re jako jedyne porusza temat religii w ?wiecie przedstawionym.

Wspomniana ju? przeze mnie mutantka Renfri, zwana by?a przez ludzi Dzierzb? „bo pojmanych ?ywcem lubi?a nabija? na zaostrzone ko?ki”. Nie jest to bynajmniej proste nawi?zanie do nabijania na pal, ale do zwyczaju pewnych ptak?w z rodziny dzierzbowatych, a mianowicie ptaki te, przechowuj? schwytan? zdobycz (owady i ma?e gryzonie), nadziewaj?c j? na kolce tarniny.

Po tych przyk?adach nie powinno ju? dziwi?, je?li powiem, ?e bohater Granicy mo?liwo?ci – Borch Trzy Kawki – to r?wnie? posta? mo?liwa do odnalezienie na kartach historii, istnia? bowiem w Inflantach r?d Borch?w herbu Trzy Kawki, kawaler?w Zakonu Malta?skiego.

Na zako?czenie tylko doda? mog?, i? nazwisko jednego z krasnolud?w Yarpena Zigrina nawi?zuje do pewnego typu no?y, z ostrzem chowanym w r?koje??. Podobne zjawiska, ale ju? na wi?ksz? skal? napotka? mo?na w sadze. Zanikaj? tanie chwyty, coraz rzadziej napotka? mo?na znane postaci z ba?ni czy legend, ust?puj? one miejsca zakamuflowanym postaciom historycznym (tak jest w przypadku dow?dcy wojsk Nilfgaardzkich Menno Coehoorna, kt?ry jest literackich odpowiednikiem, ?yj?cego w XVII wieku du?skiego ?o?nierza i in?yniera wojskowego). Zamiast swojskiej Vandy, mamy Condwiramurs – bohaterk? Pani Jeziora – posta? z legend arturia?skich, ?on? Persivala. Cz??? imion i nazw w?asnych zapo?yczona zostaje z j?zyk?w obcych: np. Dijkstra – kr?lewski szpieg, to wyraz pochodzenia holenderskiego, oznacza r?w lub nasyp nie dopuszczaj?cy do zniszczenia terenu.

Chcia?abym zwr?ci? uwag?, ?e w niniejszym artykule praktycznie wy??cznie skupi?am si? na nazewnictwie stosowanym przez Sapkowskiego i by? to jedyny explicite wyra?ony, intertekstualny element przeze mnie zanalizowany. Z pozoru wydawa? by si? mog?o, ?e w ust?pie po?wi?conym intertekstualno?ci dla ubogich tak nie jest, ?e mowa tam jest g??wnie o motywach znanych z r??nych ba?ni i legend. A jednak tym, co wskazuje na te ba?nie i legendy zawsze jest s?owo-klucz. Mo?na przyj??, ?e podobnie dzieje si? w sytuacji, gdy Sapkowski wznosi si? ponad ?w „ubogi” poziom. Tam r?wnie? s?owa wskazuj? na okre?lone konteksty, tyle, ?e owe konteksty nie s? ju? dla nas tak oczywiste. Ju? analiza jednej intertekstualnej p?aszczyzny pokazuje, ?e nie taki Sapkowski „ubogi” jak go maluj?.

Oczywi?cie s?owa-klucze nie s? jedynym sposobem, w jaki tekst Sapkowskiego odsy?a nas do innych tekst?w. Niech?e za pojedynczy przyk?ad innego rodzaju intertekstualnych powi?za? pos?u?? motta poprzedzaj?ce ka?dy rozdzia? we wszystkich pi?ciu tomach. Znale?? w?r?d nich mo?na cytaty ze znanych nam pisarzy: Villon, Goethe, Kipling, Tolkien, Allan Poe, de Sade, jak i cytaty z dzie?, kt?re s? elementem ?wiata przedstawionego. Pojawiaj? si? cytaty z Jaskra, z Vysogoty z Corvo, z Wielebnego Jarre czyli z postaci, kt?re wyst?puj? na stronach powie?ci. Ju? samo to zagadnienie to zas?uguje na osobne i obszerniejsze om?wienie.

Wed?ug cytowanej ju? przeze mnie Roszczynialskiej, Sapkowski reprezentuje „postmodernistyczn? estetyk? przyjemno?ci”. Bawi si? tekstami, ?ongluje cytatami. Trzeba przyzna?, ?e robi to z niebywa?? gracj? tak?e tam, gdzie odniesienia do archetekstu s? dla wszystkich oczywiste. Niekt?re z jego zapo?ycze? nie wnosz? do tekstu nic, poza zabaw? s?owem. Tak jest w przypadku fragmentu ko?cz?cego opowiadanie Kraniec ?wiata. W opowiadaniu tym Wied?min i Jaskier spotykaj? Diab?a, pod koniec za? zasiadaj? przy wsp?lnym ognisku, a Jaskier pr?buje opisa? ca?? t? histori? w balladzie:

P??noc blisko, ogie? przygasa (...) potrzebuj? do mojej ballady tytu?u: ?adnego tytu?u. – Mo?e „Kraniec ?wiata”? – Banalne – parskn?? poeta – Nawet je?li to faktycznie kraniec, trzeba to miejsce okre?li? inaczej. Metaforycznie. Zak?adam, ?e wiesz, co to metafora, Geralt? Hmm... Niech pomy?l?... „Tam gdzie...” Cholera. „Tam gdzie...” – Dobranoc – powiedzia? diabe?.

W tym miejscu przyjdzie mi zako?czy? artyku? po?wi?cony rzekomej intertekstualno?ci dla ubogich. Zdaje sobie spraw?, ?e dla niekt?rych czytelnik?w przyk?ady wykazane przeze mnie mog? by? oczywiste i wr?cz trywialne, ale przytaczaj?c je, chcia?am pokaza? jedno z licznych intertekstualnych obliczy prozy Andrzeja Sapkowskiego. Na pozosta?e, przyjdzie jeszcze czas.

категории: [ ]