?mieja F. EREMITKA NAD TAGIEM

W emigracyjnym polskim Londynie lat wojennych i powojennych roi?o si? od instytucji i ludzi. Byli te? ludzie-instytucje. Jedna z niekwestionowanych os?b tego rodzaju by?a Maria Danilewiczowa. Kierowniczka Biblioteki Polskiej w dzielnicy Kensington, wysoka, przystojna blondyna, cieszy?a si? respektem i sympati? wielu czytelnik?w. Pewnie do wszystkich klient?w i petent?w biblioteki podchodzi?a ?yczliwie, ale m?odych, a szczeg?lnie adept?w pi?ra, ho?ubi?a najcieplej. Podsuwa?a im lektur?, ch?tnie radzi?a, czyta?a ich pierwsze utwory, s?u?y?a opini?, promowa?a ich na ?amach prasy, wymienia?a w swoich wyst?pieniach publicznych.

Kiedy w latach '50. pojawi?y si? w Londynie polskie pisma m?odzie?y akademickiej, znalaz?y w pani Marii gorliw? or?downiczk? i sympatyczk?, a nawet ch?tn? wsp??pracowniczk?. Poznali?my j? ponadto i cenili jako prelegentk? i autork? licznych artyku??w w czasopismach literackich, wreszcie jako prozaika, tw?rc? opowiada? i powie?ci, tak?e jako krytyka pisz?cego wnikliwe szkice.

Urodzona 29 maja 1907 roku w Aleksandrowie Kujawskim, Maria Ludwika Markowska studiowa?a polonistyk? na Uniwersytecie Warszawskim. (...) O krajobrazie dzieci?stwa wspomnia?a p??niej w jednym z list?w, pocieszaj?c mnie po jakiej? literackiej utarczce: "?obodowskim przej?? si? Pan wi?cej ode mnie. Ja nie traktuj? go powa?nie i nawet nie trudz? si?, by mu odpowiada?, cho? pope?ni? kilka zasadniczych pomy?ek. Przypisa? mnie np. do W?oc?awka, a ja - cho? urodzona na Kujawach - by?am w tym zacnym grodzie nadwi?la?skim niespe?na trzy lata w ko?cowych klasach gimnazjum, a wakacje sp?dza?am na obozach harcerskich pod nosem ?obodowskiego, bo w Zwierzy?cu Ordynackim w pobli?u Zamo?cia. Na dodatek Ojciec m?j wychowywa? si? w Lublinie i tam ko?czy? gimnazjum. Wyros?am wi?c nie tylko w zasi?gu miazmat?w kujawskich. To raczej Prymas Wyszy?ski, [Jerzy] Pietrkiewicz, [Maria] Kuncewiczowa, [Zygmunt] Nowakowski a tak?e Tadeusz Nowakowski zwi?zani byli z W?oc?awkiem. [Tamtejsza] katedra, kt?rej si? oberwa?o, ?e jest neogotycka, jest autentycznym zabytkiem z XIV wieku [...]". (Cho? od?egnywa?a si? od za?y?o?ci z W?oc?awkiem, niedawno zosta?a honorowym obywatelem tego miasta).

Do wybuchu wojny w 1939 roku pracowa?a w Bibliotece Narodowej. Opu?ciwszy Polsk? przez trzy lata przebywa?a we Francji, a nast?pnie przez Lizbon? dotar?a do Anglii. Wr?ci?a tam do bibliotekarstwa i do roku 1972 prowadzi?a Bibliotek? Polsk?. Wsp??pracowa?a z pismami polskimi i brytyjskimi, drukuj?c g??wnie prace bibliotekoznawcze i bibliograficzne, tak?e katalogi wystaw, przyczynki naukowe i teksty literackie.

W roku 1953 tomem opowiada? 'Blisko i daleko' zadebiutowa?a jako prozaik. Trzy lata p??niej r?wnie? w wydawnictwie Veritas ukaza?a si? jej powie?? 'Dom'. W roku 1960 wyszed? tom szkic?w literackich 'Pier?cie? z Herkulanum i p?aszcz pokutnicy'.

Jej d?ugoletnie [?ywe] zainteresowanie pi?miennictwem emigracyjnym zaowocowa?o ksi??k? 'Szkice o literaturze emigracyjnej', wydan? przez Instytut Literacki w Pary?u w roku 1978 (poszerzone wydanie ukaza?o si? ju? w Polsce, w Ossolineum, w roku 1999). W 1992 roku wyszed? w Warszawie zbi?r szkic?w literackich i historycznych 'Pr?by przywo?a?'. Posypa?y si? r??ne inne publikacje i wznowienia.

Po przej?ciu na emerytur? i przeniesieniu si? po ?mierci m??a do Portugalii aktywno?? Marii Danilewicz-Zieli?skiej (wysz?a powt?rnie za m??) nie os?ab?a. Nie zamkn??a si? w ?licznym domku pod Lizbon?, kt?rego bia?e ?ciany obwieszone by?y starymi mapami Polski oraz kopiami list?w kr?l?w polskich. Cho? mieszka?a w Portugalii, nadal uczestniczy?a w jury nagr?d pisarskich. Tak motywowa?a wyb?r jednego z nagrodzonych Nagrod? Ko?cielskich poety: "Nagrod? emigracyjn? otrzyma? Boles?aw Kobrzy?ski, autentysta, autor wierszy wojennych, od lat przebywaj?cy w szpitalu. Nagroda umo?liwi przypomnienie jego tw?rczo?ci, wczorajszej - to prawda, ale korzystnie odcinaj?cej si? od tradycyjnych wierszy wojennych pisanych przy biurku przez przysi?g?ych cywil?w".

Listy nadchodz?ce z samotni pani Marii niekiedy potrafi?y zadziwi?. W jednym z nich napisa?a: "Czy zauwa?y? Pan, ?e w [latach] 1989 - 1991 wydarzy?o si? co? z wszech miar godnego uwagi, co i Pana bezpo?rednio dotyczy. Prawie r?wnocze?nie, w odst?pach paru miesi?cy, mimo trudnych warunk?w wydawniczych pojawi?y si? 'Wiatr z innej strony' Bogdana Czaykowskiego, 'Niespodziewane ?ywoty' Jana Darowskiego, co najmniej dwa tomiki Boles?awa Taborskiego ('Szekspir' i 'Polityka'), 'Jesie?' Adama Czerniawskiego - a niewiele wcze?niej zebrane wiersze Zmar?ych ?awrynowicza i Gniatczy?skiego. Do tego trzeba doda? dzia?alno?? na pokrewnych polach: Jerzego Sity jako wydawcy i Taborskiego w BBC ('Sztuka nad Tamiz?'). Obserwuj?c to zjawisko dochodz? do wniosku, ze stoimy wobec 'powt?rnego debiutu' czy renesansu grupy poet?w londy?skich. Jest to zjawisko na miar? 'wybuchu' tw?rczo?ci Skamandryt?w w [latach] 1939 / 1940. Mo?e mi Pan odpowiedzie?, ze niekt?rzy wymienieni pisali i publikowali 'ciurkiem' (jak si? mawia w sekcji Polskiej BBC), ale zgodzi si? Pan, ze najnowszy zbieg okoliczno?ci ma swoj? wymow?, zw?aszcza ?e z wyj?tkiem przedwcze?nie zmar?ych, nic nie zapowiada, by nie by?o dalszego ci?gu (na przyk?ad Busza). Dla mnie, kronikarki literatury emigracyjnej, z musu porywaj?cej si? na hierarchizowanie jest to wydarzenie wielkiej wagi, bo w pewnym stopniu oznacza przed?u?enie literatury emigracyjnej, bo przecie? chc?c nie chc?c jeste?cie par excellence poetami i pisarzami reprezentuj?cymi t? emigracj? i to w stopniu wy?szym od wielu lansowanych przez niekt?re ko?a (zw?aszcza w Kraju) wielko?ci emigracyjnych (Wat!)".

Posy?a?em jej niekiedy jeszcze 'cieple' tomiki moich wierszy. Po odebraniu 'Ziem utraconych' tak do mnie napisa?a: "To najlepsze Pana wiersze. Jak Staff i jak Wierzy?ski pisze Pan im p??niej, tym lepiej. Zna Pan zapewne opinie o profesorach niemieckich: najlepsze prace pisz? na emeryturze. My?l?, ?e odnosi si? to - og?lnie bior?c - tak?e do poet?w a do Pana w szczeg?lno?ci. (...) Balansuje Pan zr?cznie mi?dzy Tradycj? a POSTmodernizmem i uchowa? si? Pan przed 'obowi?zkiem' deklarowania wierno?ci Jungowi, Derridzie i Bachtinowi".

Zdarza?o si?, ?e jaki? pojedynczy wiersz powodowa? niespodziewane, obszerne komentarze. "Bardzo mnie wzruszy?o '?ycie pozagrobowe'. Przystaje do mojej sytuacji ('Wi?cej w?r?d nas umar?ych'), gdy tkwi? samotnie i - przecie? ?yj? - a mam przed sob? raptownie si? zw??aj?cy margines czasu i blisko terminowe spotkanie ze ?mierci?, bez gwarancji ze spotkam si? z bliskimi, kt?rych widma (fantazmy?) kr??? po nocach tak realistycznie, ?e po przebudzeniu z trudem oddzielam mar? od otaczaj?cej mnie rzeczywisto?ci i, mimo wszystko, obcego otoczenia. A przecie? nie umiem i nie chc? oddala? si? stad a ?e i wiek i stan zdrowia dyktuj? spokojn? egzystencj?, wi?c siedz? teraz przy otwartych na ogr?d drzwiach [...]".

Pani Maria raz po raz zach?ca?a mnie do pisania do rocznika 'Antemurale', pragn?c o?ywi? badania iberystyczne. Okaza?o si?, ze nawo?ywa?a bez skutku. Sama za?, znalaz?szy si? na nowej ziemi zaj??a si? gorliwie luso-polonikami. Jej m??, Adam Zieli?ski, zebra? dwadzie?cia kilka utwor?w poet?w portugalskich XIX wieku dotycz?cych Polski, a wywo?anych echami powstania styczniowego. Powsta?y z tego 34 felietony radiowe p. Marii o luso-polonikach. W Wiadomo?ciach natomiast pojawi?y si? bogato ilustrowane, ciekawe artyku?y o Luzjadach. O ile sygna?y emigracyjne nie by?y zach?caj?ce, z Polski nadszed? list od profesora Stefana Kieniewicza, kt?ry napisa?, ?e nie wiedzia? nic o tej fali sympatii dla Polski w Portugalii.

Tak?e wydaniu Mickiewiczian?w towarzyszy?y opaczne sygna?y. Pani Maria w 1991 roku napomkn??a, ?e Mickiewicziana przesz?y bez echa, ale sadz?, ?e pozostan? one trwa?ym ?wiadectwem jej edytorskiego zapa?u. Nie by?a to robota wcale ?atwa: "[...] opracowanie ich kosztowa?o mnie ponad rok ?ycia, ale by?a to praca emocjonuj?ca i chyba celowa. Dwa dalsze lata poch?on??a walka z drukarniami - absurdalna, bo ksi??ka ukaza?a si? tylko pozornie nak?adem Arkad, a w rzeczywisto?ci sfinansowa? jej wydanie dr Tomasz Niewodnicza?ski, w?a?ciciel opublikowanych obecnie autograf?w i jeszcze cenniejszego Albumu Moszy?skiego, kt?ry wejdzie do tomu drugiego a zawiera robocze wersje wierszy z okresu rosyjskiego, w tym sonet?w krymskich. Demonstruje tam Mickiewicz sw?j warsztat poetycki, wielokrotne nanoszenie poprawek (nie zawsze ulepsze?) itp.".

Lata p?yn??y. [Jej] starszy m?? wymaga? troskliwej opieki. Lekarz rozk?ada? bezradnie r?ce s?uchaj?c opowie?ci o symptomach choroby. Pani Maria poczu?a, ?e i j? wysi?ek zacz?? m?czy?, a tyle jeszcze chcia?a zrobi?...

Szcz??liwym pomys?em okaza? si? m?j wypad z Sewilli do Portugalii w roku 1988, kiedy prowadzi?em w tym mie?cie kurs j?zyka hiszpa?skiego dla grupy kanadyjskich student?w. Poprzednio odwiedzi?em podlizbo?sk? samotni? w roku 1975, w sam gor?cy czas pr?by przewrotu w Portugalii, kiedy zbuntowane wojsko i czerwone watahy przewala?y si? z?owieszczo ulicami smaruj?c cudown? biel dom?w i ko?cio??w czerwonymi gwiazdami i sierpem i m?otem. Wydawa?o si?, ?e padnie demokracja.

Tym razem nagra?em z pani? Mari? wywiad na temat literatury emigracyjnej. Wydrukowa? go Giedroyc w 'Kulturze' i zapocz?tkowa? fal? publikacji na ten nagle modny temat. Pani Maria odnotowa?a ca?? spraw? wielkodusznie: "[...] wskrzesi? mnie Pan swoim wywiadem, bo otrzyma?am pod jego wp?ywem kilka list?w, w tym pretensje, ?e za ma?o kocham londy?ski Zwi?zek Pisarzy".

Nieub?agany czas zabra? jej m??a. O swoim domu o nazwie Romazeiras pisa?a: "[...] to obecnie jednoosobowy damski klasztor trapist?w". Nie dawa?a jednak za wygran?. "Usi?uj? pisa? wspomnienia. Kujawskie dzieci?stwo i m?odo?? jako? da?y si? opisa?, utkn??am na obrazie Dwudziestolecia, bo im dalej w lata, tym bardziej rozga??ziaj? si? moje sprawy i 'geograficznie' powi?ksza ?wiat. Wcze?niej napisane fragmenty o Londynie czekaj? na w??czenie we w?a?ciwe miejsca, a ca?o?? si? nie klei i chyba nie sklei. Giedroyc uwa?a ?e moje ?ycie by?o (i jest) ciekawe, co wydaje mi si? b??dn? ocen?, bo - co zarzucili mi Bednarczykowie - nie mam za sob? do?wiadcze? zsy?kowych i wi?ziennych. My?l? jednak, ?e niekt?re moje prze?ycia i do?wiadczenia wymykaj? si? szablonom a samotno?? sprzyja rewizji ocen o dawnych do?wiadczeniach ?yciowych".

Odpowiadaj?c p??no, jak s?dzi?a, na jeden z moich list?w, napisa?a: "T?umaczy mnie, poza karygodnym lenistwem, m?j podesz?y (?) wiek - przed tygodniem sko?czy?am 88 lat i sama si? dziwi?, ?e jeszcze ?yj?, czytam, pisz? a nawet wyst?puj? w telewizji". Powr?ci?a te? do poprzedniego tematu, do sprawy wspomnie?. "Pisz? wspomnienia, ale w tej wczesnej brulionowej formie jest to raczej sprawozdanie czy curriculum vitae ni? obraz subiektywny prze?y? w r??nych epokach ?ycia: krajowej (do [roku] 1939), francusko-angielskiej i portugalskiej (ju? 22 lata)".

Doczekawszy 90. lat przyjmowa?a los filozoficznie: "Czuj? si?, as well as it can be expected, to znaczy ?ami? mnie ko?ci na zmian? ?le sypiam, to zn?w gn?bi mnie senno?? - co usprawiedliwia lenistwo, a margines ?ycia przede mn? stale si? zw??a". Nie narzeka na w?asn? sytuacj?, pociesza innych, kt?rzy szukaj? u niej wsparcia. Po wizycie znajomej, kt?ra nie mog?a przebole? utraty matki, Danilewicz-Zieli?ska notuje: "Musia?am, chc?c nie chc?c, udawa? psychoanalityka i zabijaj?c w?asne wspomnienie t?umaczy? ?mier? jako wol? Bo??, nie omijaj?c? nikogo. W moim wieku wymaga to samodyscypliny i unikania analogii".

Szcz??liwym zrz?dzeniem potrafi jeszcze czyta?, co robi z przyjemno?ci? oraz 'narkotyzuje si?' Telewizj? Polonia. Zachwyci?o j? np. wystawienie 'Zemsty'. W sierpniu 1999 roku odebra?a m?j list z kolejnym sprawozdaniem z pobytu w Polsce: "Zazdroszcz? Panu mo?liwo?ci cz?stych wyjazd?w, a w szczeg?lno?ci Wilna. Ja nie mog? odwiedzi? nawet W?oc?awka, do kt?rego ci?gnie serce, ledwo ?a?? po domu i serce nawala (zemdlenia), nie nadaj? si? do podr??y samolotami - a tak st?d daleko". Kartk? napisa?a regularnym, pi?knym pismem r?cznym, jakim niewielu ludzi mo?e si? pochwali?.

Na Bo?e Narodzenie 2000 roku by?a u przyjaci?? w eleganckim podlizbo?skim kurorcie Estoril. Mog?a stamt?d podziwia? zmienne, malownicze krajobrazy oceaniczne. Pojecha?a ze swoj? najnowsz? ksi??k? 'Fado o moim ?yciu'. By?o to Bo?e Narodzenie po wodzie. W li?cie z 12 stycznia 2001 roku, ju? po powrocie do Feij?, wspomina?a ci??ki okres pracy bibliotekarskiej w Londynie, kt?ry nie pozostawia? czasu na pisanie i ?e dopiero po przej?ciu na emerytur? i przeniesieniu si? do Portugalii mog?a napisa? 'Szkice o literaturze emigracyjnej' i [m?wione] eseje, kt?re z?o?y?y si? na ksi??k? 'Fado o moim ?yciu'.

Pocz?tek roku 2001 zacz?? si? fatalnym za?amaniem zdrowia, a tragiczny po?ar zniszczy? cz??? dokument?w jej owocnego ?ycia. Pani Maria, Bogu dzi?ki, wraca szybko do zdrowia, ale musi by? wstrz??ni?ta niepowetowan? utrat? ksi??ek i list?w. Chce wierzy?, ze dotkni?ta tak wieloma pr?bami Pustelniczka i z tej wyjdzie obronn? r?k?.

Nowy dziennik (Nowy Jork) 12 lutego 2001 r.

категории: [ ]