Zawistowska K. WIERSZE

***

Chcia?abym, z tob? poszed?szy w za?wiaty,
Wtuli? si? w jasno?? jakiej? bia?ej chaty
I wszystkie s?o?cu skradzione u?miechy
Wple?? w mi?kkie z?oto jej ?ytnianej strzechy;
I w takiej chacie, odci?tej od sio?a,
Poj?c sic cisza, rozlana doko?a,
I patrz?c co dzie? na wstaj?ce zorze,
Czu? w duszy w?asnej to Kr?lestwo Bo?e
Wielkiej mi?o?ci - i czu? przy swej g?owie
Twa g?ow? pi?kn? jak m?odo?? i zdrowie...
I zapomniawszy, czym wpierw by?o ?ycie,
W zaczarowanej swej duszy b??kicie
Prz??? z niesko?czonej k?dzieli Wieczno?ci
Ni? promienist? Wiary i Mi?o?ci.

***

Czasem ma dusza jakby ?wietlna grota
Godowych ?wiate? nieci kr?g olbrzymi.
I mar wygnanych wraca r?j pielgrzymi,
Przez umajone wraca zielem wrota.

Wchodz?cych wita g?d?ba lutni z?ota,
W struny uderzy? kto? kwiatami wiosny,
I graj? wszystkie, graj? hymn mi?osny,
Graj? jak s?o?ca zawrotna pieszczota,

Graj? zakl?tym w d?wi?ki aromatem
??k pokoszonych - i niw k?o?nym gwarem,
Szumem rzek jasnych - nadbrze?nych szuwarem,

Kras? motyli - bz?w zroszonych kwiatem.
Graj?c mi, nios? zapach le?nej g?uszy
I wszystkie wonie mej dziewcz?cej duszy.

***
K?dy Ty idziesz, na bia?e przestrzenie
K?adzie si? ciche i senne milczenie -
I tylko poblask pada ksi??ycowy
Na ch?odne stepy i bia?e parowy.
Z szat Ci wichr tylko ?nie?ne strz?sa kwiecie
I gdzie? po bezdniach, po topielach miecie,
I tak niestrudzon wlecze si? przez ?any
W mrok coraz g?stszy, co zasnu? kurhany,
Tw?j cie?!... I z sob? przez wydmy i g?usze...
W tumany mgielne wlecze moj? dusz?...
Mg?ami tu?acze jej skrzyd?a owija
T?sknica step?w, widmo, co zabija.

1831
W dziej?w ksi?dze - py?, atom... lecz bij? ze? luny
Jak ongi z Moj?eszowych krzak?w gorej?cych:
Ka?de serce ma ?ary blyskawic p?on?cych,
Ka?de rami? ukuwa wnet czynu pioruny.

W ?mier? id?cych tytan?w szeregi m?czenne
Krwawe piersi jak kielich nios? o?tarzowy.
Wo? krwi, dymu i prochu... Orze? Srebrnoglowy
Ju? na wolnych sztandarze gra surmy promienne.

Takie wielkie postacie z br?zu, spi?u, stali -
Jakby dawnych grobowc?w podziem wyludniony
Sta? rycerskie zast?py na wsze Polski strony...

?wit wolno?ci na ziemi Jagie???w si? pali!
B?ysk proporc?w... karabel... skrzyde? i kirys?w...
I na Chrobrych koronie ?wie?y laur cyprys?w.

Agnieszka
Pan na jej dusz? jak na harf? z?ot?
D?onie po?o?y? - i rzek?: Moj? b?dzie,
Bia?a jak owe najbielsze ?ab?dzie,
Gdy si? w w?d modrych kryszta?y oplot?.

Niechaj go??bich swych skrzyde? prostot?
Przed mego tronu wzbije si? kraw?dzie
I tam niech ?piewa jak ziemi or?dzie,
Bo dla mnie harf? jest jej dusza z?ot?.

Wi?c mi?uj?ca i umi?owana
Jak w glori? s?o?ca sz?a w ogie? dla Pana.
Przez skry p?omienne przesz?a ?arnych stos?w

Do rozz?oconych r??anych niebios?w.
I skro? dzieci?c? u st?p zgi??a Pana
Ta mi?uj?ca i umi?owana.

Bia?a Kr?lewna

I
Mia?a bia?e terasy oplecione kwiatem
I szmerne wodotryski z fio?k?w aromatem.
A purpur? wysiane alabastr?w schody
Wiod?y w mirt?w aleje, w r??ane ogrody.
K?dy skrzyd?ami tr?caj?c liliowe irysy
Marz? pawie t?czowe i bia?e ibisy.
A w zaciszach oliwnych kamienne najady
Jasne lilie na srebrne wieszaj? kaskady.
Mia?a bia?e ?ab?dzie i p?omienne ary,
I r?ni?te w krwi rubin?w purpurowe czary.
Gdy na teras wy?ynie k?ad?a bia?e r?ce,
To si? do st?p k?ania?y jej ziemie ksi???ce.
I gdy w sukni gwia?dzistej w kwietne sz?a ogrody,
To w ?lad st?p jej na piasku k?ad? usta pa? m?ody.

II
U st?p Bia?ej Kr?lewny w?r?d blasku miesi?ca
Z?otow?osy lutnista ?piewn? harf? tr?ca
I na schodach z marmuru jej wci?? dzwoni szklany
Akord harfy - t?umiony westchnieniem fontanny...
A marz?ca Kr?lewna przy harfianej pie?ni
Czeka, rych?o jej cudny sen si? uciele?ni -
I przyjdzie ?w przeczuty, by d?oni? pie?ciw?
T?skn? dusz? jej osnu? w mi?osne prz?dziwo.
Wci?? go czeka Kr?lewna... Ze szmerem mr? li?cie -
Cichn? pie?ni harfiane - a w bladym lutni?cie
P?ka serce jak struna roz?piewana rzewna...
Lecz na sercu tym stopy opar?szy Kr?lewna
Czeka z d?o?mi przy oczach w?r?d blask?w i woni,
Rych?o stalny chrz?st krok?w o marmur zadzwoni.

Cienie

Id?cie z mej duszy - id?cie drog? mleczn?
Po gwiazd go?ci?cu - a na wasze g?owy
Deszcz niech upadnie - wonny, ja?minowy
Budz?c kapel? d?wi?k?w nadpowietrzn?.

Id?cie z mej duszy w krain? bajeczn?,
Bo, raz umilk?szy, wasz ?piew bezechowy
?w ?uk przymierza rozerwa? t?czowy,
?uk, co by? rzucon w m? dusze s?oneczn?.

Dzi? dusza moja jest cichym grobowcem,
Wy jak motyle w grobowcu zb??kane
Ranicie skrzyd?a o granit?w ?cian?.

Id?cie wi?c, Cienie, ch?on?c blask i wonie,
Bo tu kolumna tylko gromnic p?onie
I dym kadzide? wonieje ja?owcem...

Cieniem by?e? ty dla mnie

Cieniem by?e? ty dla mnie, bladym, w?t?ym cieniem.
Jak kwiat w wodzie odbity, trac?c wo?, kolory,
?ywego tylko kwiatu ma nik?e pozory -
Tak w twych oczach oczu innych szuka?am wspomnieniem.

O minionym ?nie by?e? dla mnie tylko ?nieniem
I przy tobie me my?li, b??dne meteory,
T?cz? wspomnie? barwi?y ?w kwiat r??nowzory,
?w kwiat ?ywy wci?? we mnie - kt?rego? ty cieniem.

I czasem ?al mi ciebie, bo ci jestem d?u?n?.
?ary duszy twej pad?y na opok? tward?.
I czasem ?al mi ciebie, ?e? nie poszed? z wzgard?,

?e? nie poszed? ode mnie ty, karmion ja?mu?n?!
Tylko zosta? gdzie? w g??bi twej pokornej duszy
Jak ?lad bicza, pr?g krwawy od krwawych katuszy.

Ciszy, ach ciszy!
Ciszy, ach ciszy! Daj mi twoje d?onie,
B??kitne ?wiat?em, och?odzone ros? -
Jak kwiatem nimi ople? moje skronie,
Niech mi sen, spok?j i ch??d nocy nios?.

Ciszy, ach ciszy! W?os?w fal? z?ot?
Przed moim wzrokiem skryj ust twych po?ary...
B?d? dzi? pos?gom podobna martwot?,
B?d? dzi? urokiem nie dotkni?tej czary.

Cmentarz
Twardo posn?li i nie wyjd? w pole,
Cho? dzwoni? sierpy w?r?d z?otej kurzawy,
A dziewki id?c wzd?u? ?wietlanej ?awy
Wian do?ynkowy przynosz? na czole.

Posn?li w krzy??w tr?jramiennym kole,
W?r?d jag?d krasy, mi?ta wonnej trawy,
Gdzie gwiezdnooki kwitnie mlecz z?otawy
I pachn? kwiaty w cmentarnianym dole.

Krasn? opo?cz? i pojas czerwony
W?o?ono gazdom na ostatnie ?wi?to.
Nad nimi trawy pachn? rut?, mi?t?.

Dymy si? z cha?up wlok? na zagony
I patrzy na nich poprzez Carskie Wrota
Przeczysta Maty, Bizanty?ska, Z?ota.

Dla M. J.

Rycerskie i wysmuk?e masz kontury cia?a,
Jakoby? starych mistrz?w ?ywym by?a tworem,
A woniejesz tak stepem, ??kami i borem,
Pie?ni? wichr?w - jak sosna w s?o?cu rozgorza?a.

Twa dusza si? w kurhannych dumach rozkocha?a.
W bia?ych ko?ciach ?wiec?cych nad czarnym ugorem,
W sennym j?ku ?urawim u studni wieczorem
W t?sknicy si? stepowej twa dusza zb??ka?a.

Lecz noc?, gdy miesi?ca wzejdzie sierp z opali
I woniej? wi?niowe rozkwiecone sady,
?nisz pod oknem rzucone mi?osne ballady.

I m?odego rycerza w szyszaku ze stali,
I w zwartych jego ramion tulona obr?czy,
Sen prze?niwasz sw?j cudny, sen pierwszy m?odzie?czy

Fragment

Nag?, cho? w kwiat?w i klejnot?w dumie
Jeste? Ty, Duszo!... Przechodniom Ci? daj? -
Przechodniom daj?, Duszo!... M?w Ty w t?umie
O Twej Mi?o?ci - o tym ?wi?tym tumie
Twojego b?lu!... M?w, Duszo - niech licz?
Ka?d? z ?ez Twoich nabrzmia?ych gorycz?...

Herodiada

Czy wiesz co rozkosz? Czy Ci? nie poruszy
Szept bladych kwiat?w w takie noce parne?
P?jd?!.. ja Ci w?osy me rozplot? czarne,
W??em po??da? wejd? do Twej duszy!

P?omiennym szeptem odemkn? Twe uszy,
Podam Ci usta dr??ce i ofiarne,
I ust Twych ogniem cia?o Twe ogarn?,
A? pieszczot moich fala Ci? og?uszy!...

P?jd?!... ja rozkosz? ??mi? Tobie Jehow?...
Zapomnisz, twarz? pad?szy na me ?ono,
Pij?c ?renice me b?yskawicowe...

Lecz p?jd?!... bo czasem w oczach mi czerwono,
I z piekielnymi zmagam si? widmami,
I wiem, ?e d?onie krew mi Twoja splami.

Idziesz ku mnie?

Idziesz ku mnie?... Poza mn? las krzy??w sczernia?y,
Wi?c strudzonam ju? bardzo... czczych szuka?am cieni.
Po ?yciowych go?ci?cach pielgrzymie sanda?y
Opylaj?c w b?otnistej ?ez i krwi bezdeni.

Zwi?d?e kwiaty, blademu ur?gaj?c czo?u,
Wyostrzaj? si? w kolce cierniowej obr?czy -
A d?onie grzebi? w urnie styg?ego popio?u
Sw?j umar?y, a ?wietlny ongi, sen m?odzie?czy.

O biedny, wyszydzony, na strz?py podarty,
?nie m?odzie?czy o jasnym gmachu kryszta?owym -
Gdzie zakl?ty kr?lewicz, ?ni?c na lutni wsparty,
Ust mych czeka?, by ?yciem natchn??y go nowym!

O sny zwi?d?e, o kwiaty otrz??ni?te z rosy!
B??kitne nad strumieniem niezabudek twarze!
O wonne m?odym zielem polne sianokosy!
0 cicho rozespane stepowe cmentarze!

Wszystko widz? dzi? znowu w szele?cie Twych krok?w -
S?ysz? ba?nie i wonie z ogrod?w m?odo?ci -
1 czuj?, jak Twe d?onie ju? z b??kitnych mrok?w
Id? po mnie, o Dobra, o pe?na Lito?ci...
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Lecz czemu? si? do Ciebie trzeba wlec tak d?ugo!...
I wpierw gorycz ssa? z kwiat?w bezwonnych korony...
I wpierw wargi napoi? przydro?n? trza strug? -
A? przesytu d?awi?ce w pier? si? wedr? szpony,

A? w Rozpaczy si? przejrzym upiornej ?renicy,
W??em Wstr?tu omdla?e opaszem ramiona -
I strudzeni si? staniem jak bladzi p?tnicy
Na Golgocie swych marze?, gdzie B?g w prochu kona.

Jesieni?
Jak gwiazdy spad?e na czarne zagony
Ja?niej? sterty pszenne i ?ytniane,
A czo?a w mleczn? owin?? im pian?
Paj?czych prz?dziw ?a?cuch wysrebrzony.

Z ognisk pastuszych bije blask czerwony,
Z?oc? si? iskry przez dymy przesiane
I s?ycha? g?osy t?skne, roz?piewane,
Rusi?skich dumek roze?kane tony.

I cisza znowu. Ch?opskie wierzby siwe
Opad?ym li?ciem m?c? wod? w stawie.
S?ychac ci?gn?ce odlotne ?urawie,

Bia?e prz?dziwa gdzie? lec? przez niw?,
Bia?e prz?dziwa p?yn?... wiatr je mota
I p?ynie z step?w bezdenna t?sknota!

Jesienn? noc?

O, przyjd? ty do mnie - bom dziwnie samotna.
Noc si? nade mn? roze?kaia s?otna,
I dziwnie jestem w tej nocy samotna.,.

Strugami deszczu m?y mgielna szaruga.
Noc pe?na cieni, wystyg?a i d?uga,

Przedzgonnych psalm?w snuj?c hymn pokutny,
?ka w strunach deszczu w rytm niezmiernie smutny,
W mg?ach odr?twia?ych ?ka sw?j hymn pokutny.

I jak wid ?mierci leci mi nad g?ow?
Ta noc rozgrana ulew? deszczow?...

Wi?c przyjd? ty do mnie - przyjd? w te cisz? mroczn?,
A oczy moje przy tobie odpoczn?,
Oczy zasnute mgie? opon? mroczn?.

I wzlec? w jasne oczu twoich g??bie
Jako za ?wiatem t?skni?ce go??bie.

I spij? niebu z gwiazd z?otymi ?wieki!...
I przymkn? pijane rozkosz? powieki,
. . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Wypiwszy niebo z gwiazd z?otymi ?wieki!
. . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Kasztelanki
I
Sam rozplata? jej ramion md?ej?ce okowy...
Raz jeszcze kornie czo?em do st?p jej uderzy -
I poszed?!... Wci?gn?? w piersi zapach jode? ?wie?y
I s?ucha?, jak jej p?aczem szumia? las jod?owy.

Od ust jej si? oderwa? i na b?j krzy?owy,
Na b?j ?wi?ty pod znakiem Gotfryda pobie?y,
A z nim razem franko?skich idzie kwiat rycerzy
I wiej? bia?e p?aszcze i krzy? Chrystusowy.

I znikli,.. a ?renice jej zaleg?y mroki...
Poprzez straszne te mroki widm pe?znie gromada...
Do ich d?oni przylgn??a g?owa trupia, blada -

G?owa dzisiaj pieszczona - ?r?d krwawej posoki.
I widm, jak j? nios? - jak si? ku niej zbli?a
W zwojach p?aszcza bia?ego, gdzie widny znak krzy?a.
II
Le?a?a krzy?em... Ave! Ave Chrystel
O, miej Ty lito??! - Przez witra?e w g?rze
Lec? s?oneczne i szkar?atne r??e,
Po w?osiennicy pe?zn? skry ?wietliste...

Tam wiosna... s?o?ce... a ja mam jak czyste
Skamienie? lilie, pa?? jak twe podn??e,
W krzy? rozes?ana na twardym marmurze?...
Stygmat?w twoich wzi??? pi?tno ogniste?...

Chryste!... ja jedn? mia?am wiosn? z?ot?
I wci?? j? widz? - wi?c oczy skryj d?oni?,
Bo idzie ku mnie z kwiatami i z woni?...

Dymy kadzide? w wieniec mi si? plot? -
Wi?c d?o?mi, Chryste! przes?o? mi t? wiosn?
I usta jego, drogie i mi?osne!...

Kiedy przyjdziesz?
Kiedy przyjdziesz? Ja s?ysz? w ciemnym przeczu? borze
Szmer twych krok?w... Zieleni? wi?c progi owij?,
A dusza jako owiec stado bia?oszyje
U cysterny pragnienia czeka ci? w pokorze...

Wci?? czekam... p?owych piask?w ?ledz?c martwe morze
I nie wiem, czy od spieki dzi? ci? namiot kryje,
Czy d?o? czyja twe stopy pielgrzymie obmyje?
I nie wiem, k?dy jeste?, i dziwnie si? trwo??.

I nie wiem, kiedy przyjdziesz! T?sknot? strawiona
Moja dusza ci? wo?a pie?ciwymi d?wi?ki,
Bo jak owoc ju? dojrza? mych bioder kszta?t mi?kki

I wonniejsz? od kwiatu jest biel mego ?ona!
Ale przychod?! O przychod?, bo z t?sknoty skona
Moja dusza jak lutnia tob? rozd?wi?czona.

Kleopatra
Pi?a dusze, jak per?y w rubinowej czarze -
Antonia i Cezara dusze piorunowe -
A zdj?te im ze skroni przepaski laurowe
Przy hele?skiej, z?ocistej, wiesza?a cytarze.

Z or??w Romy s?u?alcze poczyniwszy stra?e,
W szept pean?w stroi?a ich surmy bojowe -
Na zwyci?skich sztandar?w zwoje purpurowe
K?ad?a stopy, tw? warg? pieszczone Cezarze?...

Wszystk? rozkosz wyssawszy, wszystk? s?odycz ziemi,
Jak kwiat s?o?cem przesycon w dzie? lata upalny,
Kleopatra oczyma ?ledzi znu?onemi

?mier? Antonia i tryumf Oktawia brutalny...
A jej piersi kr?lewskie, g?o?ne wieszcz?w pieniem
Szmaragdowym, ?miertelnym, opl?t? gad pier?cieniem.

Kr?lestwo moje


Pi?a dusze, jak per?y w rubinowej czarze -
Antonia i Cezara dusze piorunowe -
A zdj?te im ze skroni przepaski laurowe
Przy hele?skiej, z?ocistej, wiesza?a cytarze.

Z or??w Romy s?u?alcze poczyniwszy stra?e,
W szept pean?w stroi?a ich surmy bojowe -
Na zwyci?skich sztandar?w zwoje purpurowe
K?ad?a stopy, tw? warg? pieszczone Cezarze?...

Wszystk? rozkosz wyssawszy, wszystk? s?odycz ziemi,
Jak kwiat s?o?cem przesycon w dzie? lata upalny,
Kleopatra oczyma ?ledzi znu?onemi

?mier? Antonia i tryumf Oktawia brutalny...
A jej piersi kr?lewskie, g?o?ne wieszcz?w pieniem
Szmaragdowym, ?miertelnym, opl?t? gad pier?cieniem.

Umar?ej duszy

Wieniec ci plot? - w szmaragdy mirtowe
Plot? dziewicze uskrzydlone p?ki
Zerwane z Marze? mistycznej Twej ??ki,
By ci owi?y skrzyd?a Ikarowe.

Twe skrzyd?a? Duszo? Patrz, w bia?? osnow?
Skrzydlatych p?d?w pn? si? kwiaty ziemi
I biel ich gniot? barwy jaskrawemi -
W purpurze sza?u - brutalne - zmys?owe.

Pi?a? ich wonie?... Spragniona i g?odna?
Duszo ma? Duszo z ?aru i pieszczoty -
M?tn? strug wod? la?a? w puchar z?oty?

I toast ?ycia wychyliwszy do dna,
Smutna po ?mierci, pochyli?a? g?ow?
Na twe opad?e skrzyd?a Ikarowe.